niedziela, 5 czerwca 2011

INGLOT cień 395

Dopiero wykończeniu cienia z Sensique nr 1-107chyba, własnoręcznie zrobionego cienia w podobnym kolorze i właściwie wszystkich cieni w jasnobeżowym kolorze, lekko połyskujących, pozwoliłam sobie na zakup nowego cienia o podobnych funkcjach. Używam takich cieni zarówno na powieki, do rozświetlenia wewnętrznego kącika, ale również jako rozświetlacz. Wybór padł na inglota. Przeglądałam zgubne wizażowe forum ze swatchami i zdjęciami kosmetyków inglota i powstała moja cała lista "must have". Na początek jednak tylko 395.





Do tej pory zawsze kupowałam cienie okrągłe, bo uważałam że wolę wykończyć mały niż trzymać duży do końca życia. Przy tym cieniu zdecydowałam się jednak na większy: różnica cenowa to tylko 2zł, a taki kolor zużywa się u mnie dosyć szybko.
Użyłam pierwszy raz i zakochałam się. Wykończenie perłowe czyli to które lubię najbardziej. Kolor naprawdę mega intensywny i ta konsystencja... mmm :) Super gładka i jakby lekko kremowa, chociaż cień kremowy nie jest. Aplikacja jak dla mnie też bez zarzutów, ja używam pędzla, ale myślę, że przy użyciu aplikatora który dołączają w inglocie też można dać sobie jakoś radę. Jak już pisałam używam tego cieniana całą powiekę lub tylko dla rozświetlenia wewnętrznego kącika i w zależności jak rozetrzemy możemy uzyskać mocniejszy lub delikatniejszy efekt. Cień taki można również zastosować jako rozświetlacz na kości policzkowe: nakładamy wtedy pędzlem do pudru bądź rozświetlacza i dobrze rozcieramy, na twarzy ma zostać lekki blask. Wygląda to według mnie bardzo naturalnie i podoba mi się ten efekt.

Jeśli chodzi o trwałość, to ja cały czas mam problem z wałkującymi się cieniami i zbijającymi się w załamaniu. W pracy, przy bardzo niesprzyjających makijażowi warunkach, na bazie ze smashboxa trzyma się ok10godzin idealnie, poźniej powoli powstają małe grudki. Ale jak dla mnie to naprawdę bardzo długo.

Cena:12zł
Pojemność: 3g
Moja ocena: 5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz