czwartek, 2 czerwca 2011

Baza pod cienie My Secret - recenzja

Bazę pod cienie z My Secret kupiłam pod koniec października minionego roku z myślą o nadchodzącym weselu. Nie miałam doświadczenia z tego typu produktami więc nie bardzo wiedziałam jaką firmę wybrać, w jakiej formie itd. Jako że miała być to pierwsza moja baza postanowiłam kupić jakąś względnie tanią, żeby nie załować jeśli by się nie sprawdziła.

Opis producenta:
Kremowa baza pod cienie
Przedłuża trwałość cieni, ożywia ich kolor, a dzięki delikatnie cielistej barwie wyrównuje koloryt powiek.

Używałam, próbowałam na różne sposoby, z różnymi cieniami i trochę, a nawet bardzo jestem rozczarowana. Konsystencja jest podobna do dosyć gęstego korektora. Pędzelek służący do aplikacji - dosyć miękki i elastyczny, da się nim bazę nałożyć, ale wygodniejsza byłaby wg mnie końcówka z taką gąbeczką jak w błyszczykach (sorry, nie wiem jak to nazwać;)). Produkt jak już pisałam gęsty, przez co po kilku użyciach ciężko wydostać go z opakowania, zgarnąć z boków.
A tak na temat: na moich oczach nie robi absolutnie nic. No może poza tym, że faktycznie wyrównuje kolor powieki, ale do tego możemy przecież użyć korektora, który napewno każda z nas posiada. Cienie jak wałkowały się bez bazy tak wałkują się i z nią. A jeśli nałożymy jej za dużo to nawet i jeszcze bardziej.
Co do ożywienia koloru - też żadnej rewelacji nie zauważyłam.
Cena ok10zł niby nie dużo, ale jednak na produkt, który na mnie nie działa nic - nie warto. Zauważcie że baza z Virtuala, która jest chwalona gdzie się da, również kosztuje ok 10zł, a efekty są nieporównywalne.
Nie kupię jej ponownie.

Pojemność: 6,5ml
Cena: 9,99zł
Moja ocena: 1/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz