piątek, 30 września 2011

Wrześniowy haul

Miesiąc się kończy i wreszcie mogę opublikować posta, na którego czekałam dosyć długo bo prawie od początku miesiąca. Wrzesień obfitował w moim przypadku i sprzyjał do robienia zakupów kosmetycznych. Przez cały miesiąc dosyć sumiennie zapisywałam co kupiłam, ale myślę że i tak coś zgubiłam po drodze.


1)       Żel do mycia twarzy nawilżający. Biedronka. 150ml, 4,99zł
2)       Cień ingot 146, 12zł
3)       Sól do kąpieli pomarańczowa, biedronka, 600g 4,99zł
4)       Lakier Essence Pink 5,49zł
5)       Antyperspirant nivea 9,99
6)       Cienie fioletowe 3zł
7)       Szampon do włosów z łupieżem Ziaja 6,99
8)       Krem do stóp z miętą
9)       Odżywka Joanna
10   Pędzelek do nakładania cieni Inglot 11S

P   Później dorzucę zdjęcie i krótkie opisy wszystkich produktów.

poniedziałek, 19 września 2011

Błękit Golden Rose with protein 349

Jako wspomnienie błękitu letniego nieba dzisiaj na paznokciach zagościł błękitny lakier Golden Rose nr 349. Aplikacja wydaje mi się nieco gorsza niż przy innych lakierach GR z tej serii. Na paznokciach mam dwie warstwy i przy nakładaniu drugiej zrobiły mi się pęcherzyki. Z daleka jednak niewidoczne a kolor oceniam bardzo pozytywnie.




piątek, 16 września 2011

Blog książkowy

Niniejszym chciałabym poinformować że stworzyłam nowego bloga o tematyce książkowej. Wiem że nie wszystkie kosmetykomaniaczki są zainteresowane literaturą, dlatego postanowiłam oddzielić te sfery.
Zapraszam do odwiedzania:
http://mojksiazkowyswiat.blogspot.com/

Cosmic French + Inglot 863

Po kilku dniach zwyklego klasycznego frencha na moich paznokciach pojawiła się jego bardziej "kosmiczna" wersja.




Paznokcie pomalowałam lakierem Inglota nr 863. Jak widać krycie jest znikome, ale myślę że do takiej wersji pasuje. Następnie same końcówki pomalowałam tym samym lakierem i "zanurzyłam" w srebrnym brokacie. Nie jest to żaden specjalny brokat kosmetyczny - kupiłam na giełdzie kwiatowej na stoisku z ozdobami. Całe takie opakowanie kosztowało 4zł. Jakościowo nie widzę różnicy między nim, a tymi które kupuję w sklepach kosmetycznych, a cenowo różnica jest ogromna. Żałuję teraz że nie wzięłam innych kolorów. Na koniec całość pokryłam warstwą preparatu Akrylowa Moc z Killys żeby brokat nie odpadał.

Jak Wam się podoba taka wersja?

środa, 14 września 2011

Vipera Galaxy 110 - sypki cień do powiek






Cień znalazłam w promocji w małym sklepie za 7zł, więc jako że nie miałam wcześniej żadnego sypkiego cienia z Vipery dałam się skusić.
Kolor to połączenie brązu z fioletem z połyskującymi różowymi drobinkami. Jest jak dla mnie bardzo ciemny więc nie używam na całą powiekę jedynie na zewnętrzne kąciki. Nie polecam stosowania go bez bazy - jako cień sypki i zarazem tak ciemny użyty na sucho prawdopodobnie osypie się po twarzy.
O trwałości nie będę wiele pisać bo moje powieki nie są dobrym punktem odniesienia do oceny.
Opakowanie bardzo podobne do tych z inglota, bardzo solidne.

Gramatura: 3g
Cena: 7zł (normalna cena to 15zł)

poniedziałek, 12 września 2011

Zużycia z początku września

Parę produktów udało się na początku tego miesiąca pomyślnie wykończyć.



1) Żel do mycia twarzy All About Face - to co najbardziej w nim lubiłam to wygodne opakowanie z pompką (posłuży jeszcze do innych produktów). Zapach nie podoba mi się, z jakością też średnio.
2) Odżywka do włosów Jedwab Joanna - bardzo dobra, polecam. Pisałam o niej oddzielną notkę.
3) Puder Synergen - fajny produkt w atrakcyjnej cenie. Dobrze matuje, wystarcza na bardzo długo a poza tym ma przyjemny zapach.
4) Zapach Treselle Avon w roletce. - Jeden z moich ulubionych zapachów. Dostałam kiedyś w prezencie i myślę że wrócę jeszcze do niego w większej wersji.
5) Balsam do ust Avon - nie wiem  jak się nazywał bo jakiś czas temu zdarłam naklejkę ale to taka truskawkowa galaretka. Truskawką nie pachnie. Za to dobrze chroni usta, zmiękcza je i nawilża.
6) Lakier sensique. Używałam jedną warstwę wyglądał wtedy jak bezbarwny lub dwie warstwy do frencha.

poniedziałek, 5 września 2011

Essence colour&go 08 - ultimate pink

Jeśli chodzi o lakiery z essence to właściwie mój pierwszy, do tej pory raz miałam na paznokciach żółty z tej samej serii pożyczony od siostry. Ten róż kupiłam bardziej z konieczności niż z zachwytu nad nim, ale powoli zdobywa moje serce. Jedna warstwa daje bardzo dobre krycie. Lakier nie zostawia smug, ładnie się maluje i bardzo szybko zasycha.
Pojemność: 5ml
Cena: 5,49zł





niedziela, 4 września 2011

Sierpniowy haul zbiorczy

1) Żel pod prysznic Arko. O zapachu podobno truskowkowo-jogurtowym. Z zapachem to tak nie do końca prawda, kupiony z sentymentu do truskawek:) Myje się nim całkiem przyjemnie.
2) Krem do twarzy Soraya - kuracja matująca. Lekka konsystencja, taka trochę podchodząca pod żel, zawiera drobinki z "czymś" :) Narazie jestem w fazie testowania, opiszę jak będę miała coś więcej do powiedzenia na jego temat.
3) Podkład Make-up brilliance Lovely (Pastel) - o podkładzie tym czytałam dużo dobrego na kilku blogach i z racji że wykończyłam wszystkie (tak, wszystkie:)) podkłady jakie posiadałam postanowiłam wypróbować ten. Jestem zadowolona:)
4)Inglot - lakier 863 - z przeznaczeniem do frencha, ale jak dla mnie jest troche za mało kryjący. Bliżej mu do bezbarwnego niż do mlecznego.
5)Krem do rąk Avon - odmładzający, moja druga tubka. Uwielbiam go za zapach i w moim przypadku dobrze nawilża.
6)Sypki cień Vipera 110 - ciemny fiolet z różowymi drobinkami. Piękny kolor.

7) Lakier Golden Rose - błękit. numeru nie pamiętam.
8)Szminka Vollare Cosmetics nr 255. Szukałam szminki w kolorze coś pomiędzy ciemną czerwienią a bordem. Za namową siostry wybrałam ten kolor, który okazał się bardziej burdelowym różem na ustach i chyba nie używałam jej jeszcze nawet. Za to plusy za opakowanie i piękny zapach:)

9)Kredka do kresek Avon - czarna z brokatem. Bałam się że będzie on bardziej widoczny, ale jest dosyć delikatny, powiedziałabym nawet ze prawie go nie widać.
10) Szampon zwiększający objętość Nivea - również używam od kilku dni więc niewiele jeszcze mam do powiedzenia.


Wszystkie produkty postaram się z czasem zrecenzować, pokazać swatche i bardziej wyraźne zdjęcia. W tym miesiącu na bieżąco robię listę zakupów i zużyć więc pod koniec miesiąca, lub nawet w połowie bo trochę tego jest, post będzie dokładniejszy.

O czym chcielibyście przeczytać najpierw?

sobota, 3 września 2011

Sierpniowe zużycia - marnie

To pierwsza tego typu notka na moim blogu. Sama bardzo lubie takowe czytać więc postanowiłam teraz też taką stworzyć. Produktów zużytych jest niewiele, ale to dlatego że nie zaczęłam ich zbierać od samego początku miesiąca, ale od pewnego momentu. Nie mam też jeszcze takiego nawyku żeby odkładać puste opakowania i przetrzymywać do końca miesiąca.


1) Żel pod prysznic Ziaja blubel - na liliowo jagoda i porzeczka. Tym co najbardziej kusi mnie do zakupu żeli pod prysznic z tej serii jest niewątpliwie zapach. Ten kojarzy mi się z dzieciństwem, a bardziej precyzyjnie ze smakiem porzeczkowych landrynek. Specjalnych efektów na skórze nie zauważam. Cena ok 6zł za 500ml, więc bardzo przystępnie.
2) Podkład Sensique Matt Finish - chyba kiedyś już gdzieś pisałam że nie jest to w moim przypadku podkład matujący, ale mam do niego sentyment. To już chyba mój 3 lub 4 zużyty. Lubiłam go za odcień (202). Raczej więcej go nie kupię, wolę zainwestować w coś lepszego.
3)Szampon wzmacniający Joanna do włosów cienkich, delikatnych, ze skłonnością do wypadania, z ekstraktem ze skrzypu i rozmarynu. Moje włosy są ostatnimi czasy w bardzo dobrym stanie. Są gładkie, nie puszą się Może to za sprawą szamponu, może odżywki, a napewno przycięcia końcówek. Niestety wypadają (stres przedślubny?) i szampon nie radzi sobie z tym. Zapach jak na takie powiedziałabym ziołowe szampony całkiem znośny, cenowo również dostępny.
4) Balsam do ciała Avon. - Cieszę się że już go skończyłam. Tylko tyle na ten temat.
5) Perfumy FM nr.34 - Niby zapach miał przypominać Chance Chanel, ale dla mnie odbiega znacznie od oryginału. Lubiłam, ale nie tak jak Chanel.

Poza przedstawionymi zużyłam też jakiś podkład z Avonu, piankę do włosów Taft (zielona), żel do mycia twarzy All about face i być może coś jeszcze o czym nie pamiętam.

czwartek, 1 września 2011

Jerzy Kosiński - "Wystarczy być"


Miła i przyjemna książka na jeden wieczór. Przygody Losa Ogrodnika (bądź Rossa O'Grodnicka), który przez całe życie był ogrodnikiem w domu Starszego Pana, nikogo nie znał i jego również nie znał nikt. Po jego śmierci jednak wszystko się zmienia. Los staje się sławny w otoczeniu politycznym.Występuje w telewizji, która, poza ogrodem, do tej pory była całym jego światem.
Los porównuje sytuację gospodarczą Stanów Zjednoczonych do ogrodu właśnie, do naturalnych przemian jakie następują w przyrodzie, mimo że cyklów koniunktury zupełnie nie rozumie. Nie zna życia, jedynie naturę. Zaskakujące jest to, że te uwagi są na tyle trafne, że Los zdobywa uznanie i podziw ze strony znanych osobistości.