sobota, 11 czerwca 2011

Olej rycynowy dla urody - zapowiedź

Kolejnym produktem naturalnym który w ostatnich dniach/tygodniach wprowadziłam do mojej pielęgnacji jest olej rycynowy. Zamierzam stosować na paznokcie (jeśli tylko będą wolne od lakieru), rzęsy i stopy. O efektach napiszę wam za ok 2-3 tyg kiedy będę miała już jakieś doświadczenia z nim i będę wiedziała czy warto polecić. Ale z tego co sama się naczytałam wnioskuję że ma zdziałać cuda.

piątek, 10 czerwca 2011

Domowe SPA - Kuracja mleczna

Kolejnym produktem, który napewno każdy ma w domu, a można wykorzystać do celów kosmetycznych jest mleko. Mleko możemy wykorzystać do wielu czynności, ja stosuję do następujących:
- wymoczenie nóg przed pedicure - rewelacyjnie zmiękcza i wygładza skórę na stopach
- kąpiel - od czasu do czasu wlewam do kąpieli, również dobry sposób na zmiękczenie wody, co daje zmiękczenie i lekki nawilżenie skóry
- kuracja mleczna na twarz - o niej właśnie napiszę

Zacznę od tego co i jak robimy. To bardzo proste. Twarz musi być czysta, więc jeśli wykonujemy czynność wieczorem musimy najpierw umyć twarz. Następnie płatek kosmetyczny nasączamy zwykłym mlekiem (nie ma znaczenia jaka zawartość tłuszczu) i przecieramy nim twarz. W razie potrzeby dodajemy mleka, ale chodzi o głównie o to aby cała twarz została nim pokryta. Pozostawiamy mleko na twarzy do wyschnięcia, najlepiej ok 20-30min, jeśli nie możecie tyle czekać to niech chociaż to mleko wyschnie na twarzy. Po upływie tego czasu spłukujemy twarz letnią wodą, jeśli wolicie możecie użyć żelu do mycia twarzy, mi wystarcza sama woda. Jeśli skóra o to prosi nakładamy krem nawilżający.

Efekty jakich oczekuję się od takiej kuracji to przede wszystkim oczyszczenie, zmatowienie i wygładzenie skóry. Pomaga ona odblokować pory i dzięki  niej szybciej znikają krostki, przebarwienia i wszelkie inne niespodzianki. Stosuję kurację mleczną od dosyć dawna i w miarę regularnie i szczerze mogę przyznać, że nie mam większych problemów z cerą.
Serdecznie polecam.

Inglot Freedom System - przegląd

Dzisiaj postanowiłam przybliżyć wam system jaki wprowadziła firma Inglot. Freedom System pozwala na złożenie palet kosmetyków kolorowych w jedną całość, każdy może wybrać odpowiednie dla siebie kolory cieni, pudry, róże itp. elementy. Uważam to za bardzo ciekawe rozwiązanie bo nie kupujemy całej palety dla jednego koloru, jak często bywa przy gotowych paletkach, ale wybieramy to co chcemy.

Do wyboru mamy dwa typy palet:
paleta zamykana z lusterkiem. Mieści ona 12 cieni okrągłych lub 12 kwadratowych. Na dole mamy naklejkę magnetyczną, która trzyma właściwie wszystkie cienie (i nie tylko cienie) zapakowane w "blaszane" opakowanie. Jest to dobry pomysł na zabranie kosmetyków w podróż: możemy włożyć tu najpotrzebniejsze cienie, puder, róż i mamy wszystko w jednym miejscu dzięki czemu zaoszczędzimy trochę miejsca.


Drugi typ palet to palety posiadające przegródki na poszczególne elementy. Tu mamy naprawdę duży wybór w zależności od potrzeb: na cienie (od 2 do 10szt, czasem można spotkać na 20szt cieni, jednak nie wiem czy są one w ogólnie dostępne), puder prasowany (2szt), róż do policzków (4szt), a także różne kombinacje. Gdy weźmiemy pod uwagę również to, że same wybieramy jakie odcienie chcemy tam umieścić - mamy nieskończone możliwości wyboru. Ceny wypełnionych paletek wahają się od 36zł (paletka 2 cienie kwadratowe) do 138zł (10 cieni kwadratowych)







Dodatkowym atutem drugiego typu paletek jest to, że można je ze sobą łączyć.

Na rogach palety posiadają małe, ale bardzo mocne magnesy, co pozwala na nakładanie wielu palet na siebie i powstaje jedna całość.

Aktualnie posiadam paletę z lusterkiem, ale powoli zamierzam przeprowadzać się z cieniami to tych z przegródkami, coraz bardziej mi się one podobają :)

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Ruby Rose - paleta 48 cieni do powiek



Jako początkująca maniaczka kosmetyków, zwłaszcza tych kolorowych, zwłaszcza tych do oczu zawsze marzyłam o posiadaniu jakiejś dużej paletki z cieniami do powiek. Na początek zdecydowałam się na paletkę z Ruby Rose: cena bardzo niska w porównaniu do ilości cieni które dostajemy, a opinie wcale nie takie najgorsze jak na taką cenę. Moja paletka ma numer HB-348. Zawiera 48 kolorów cieni, waga netto 33g, co daje ok 0,67g na każdy cień. Wersja kolorystyczna nr1. Koszt takiej palety to ok 22zł, na allegro ok 12-14zł + przesyłka.

Ze spraw technicznych: paletka posiada lusterko i 2 podwójne pacynki do nakładania (ja ich raczej  nie używam). Zapach powiedzmy, że specyficzny, ale tylko wtedy jeśli "włożymy" nos w paletkę, normalnie nie czuje sie zapachu.





Większość cieni (32) to cienie perłowe i o takie cienie mi właśnie chodziło, pozostałe (16) to cienie z brokatem, których nie lubię, a szkoda bo kolory tych brokatowych są przepiękne. Najwięcej mam tu fioletowych i brązów, czyli też kolorów, które mi odpowiadają, po jednym pasku zielonym, niebieskim i szarym, więc też coś dla odmiany. Kiedy decydowałam się na tą paletkę spodziewałam się przeciętnej jakości, myślałam że będą twarde i tępe, ale jak już się na coś uprę to muszę mieć i żadne argumenty mnie nie zniechęcą. I wiecie co? Nie żałuję. Konsystencja może nie idealna ale bardzo dobra, a pigmentacja - tego się nie spodziewałam. Lepsza niż inne, dużo droższe cienie. Może zdjęcia nie oddają jej w pełni, ale zaręczam że jest dobrze.






Trwałości też nie spodziewałam się rewelacyjnej, a tu niespodzianka, okazuje się że na moich stwarzających problemy powiekach trzymają się nawet bez jakiejkolwiek bazy ok8-10godz bez uszczerbku.


Cena: ok22zł
Pojemność: 33g
Ocena: 4,5/5

Balsamy Avon - Care i Naturals - porównanie

Do tej pory z Avonu używałam balsamów do ciała z serii Naturals oraz Anon Care. Z pierwszej serii były to dwa balsamy: czereśnia i gałka muszkatołowa oraz śliwka i nektarynka. Z Avon Care posiadam i wykańczam jeszcze Ujędrniający balsam do ciała o zapachu kwiatowym. A w kolejce czeka jeszcze jeden: Połyskujący balsam do ciała z witaminą E o zapachu waniliowo-malinowym. Tego ostatniego użyłam zaledwie kilka razy więc nie uwzględniam w swojej recenzji.


Avon Naturals - balsam do ciała czereśnia i gałka muszkatołowa
Balsam ma bardzo fajną konsystencję: nie za rzadka, nie za gęsta, dla mnie w sam raz. Jak przystało na serię Naturals ma też piękny zapach - uważam, że bardziej odpowiedni jest na chłodniejsze dnia, na upały bardziej pasują mi kosmetyki, które mają nieco bardziej orzeźwiający zapach. Zapach czuć jeszcze jakiś czas po aplikacji, ale nie jest on męczący i za to plus. Konsystencja, już pisałam, że ok, co za tym idzie rozprowadzenia na skórze też nie stwarza większych problemów. Od balsamów oczekujemy głównie nawilżenia i tu wypada średnio. Niby skóra po nim miękka i pachnąca, ale powiedziałabym, że to dosyć krótkotrwały efekt. Ogólnie dobra produkt, ale dla osób które nie mają problemów z suchą skórą.

Avon Care - Ujędrniające balsam do ciała
Zapach - podobno kwiatowy, dla mnie to po prostu zapach zwykłego mydła jakie były w czasach mojego dzieciństwa. Konsystencja przy pierwszym użyciu wydawało mi się że będzie zbyt wodnista, ale okazało się że aplikuje się lepiej niż ten czereśniowy. Nawilżenie również bardziej odpowiada mi w tym balsamie niż w tym czereśniowym. O ujędrnianiu cięzko mi coś powiedzieć, bo nie mam tego problemu. Opakowanie duże bo aż 400ml, ale nie powiedziałabym że jakoś specjalnie wydajne.

Ostatecznie wolę balsam Avon Care, ale jeszcze nie jest to mój KWC.

niedziela, 5 czerwca 2011

Smashbox - Baza pod cienie i makijaż - recenzja

Opinia jutro:)
Zapraszam

INGLOT cień 395

Dopiero wykończeniu cienia z Sensique nr 1-107chyba, własnoręcznie zrobionego cienia w podobnym kolorze i właściwie wszystkich cieni w jasnobeżowym kolorze, lekko połyskujących, pozwoliłam sobie na zakup nowego cienia o podobnych funkcjach. Używam takich cieni zarówno na powieki, do rozświetlenia wewnętrznego kącika, ale również jako rozświetlacz. Wybór padł na inglota. Przeglądałam zgubne wizażowe forum ze swatchami i zdjęciami kosmetyków inglota i powstała moja cała lista "must have". Na początek jednak tylko 395.





Do tej pory zawsze kupowałam cienie okrągłe, bo uważałam że wolę wykończyć mały niż trzymać duży do końca życia. Przy tym cieniu zdecydowałam się jednak na większy: różnica cenowa to tylko 2zł, a taki kolor zużywa się u mnie dosyć szybko.
Użyłam pierwszy raz i zakochałam się. Wykończenie perłowe czyli to które lubię najbardziej. Kolor naprawdę mega intensywny i ta konsystencja... mmm :) Super gładka i jakby lekko kremowa, chociaż cień kremowy nie jest. Aplikacja jak dla mnie też bez zarzutów, ja używam pędzla, ale myślę, że przy użyciu aplikatora który dołączają w inglocie też można dać sobie jakoś radę. Jak już pisałam używam tego cieniana całą powiekę lub tylko dla rozświetlenia wewnętrznego kącika i w zależności jak rozetrzemy możemy uzyskać mocniejszy lub delikatniejszy efekt. Cień taki można również zastosować jako rozświetlacz na kości policzkowe: nakładamy wtedy pędzlem do pudru bądź rozświetlacza i dobrze rozcieramy, na twarzy ma zostać lekki blask. Wygląda to według mnie bardzo naturalnie i podoba mi się ten efekt.

Jeśli chodzi o trwałość, to ja cały czas mam problem z wałkującymi się cieniami i zbijającymi się w załamaniu. W pracy, przy bardzo niesprzyjających makijażowi warunkach, na bazie ze smashboxa trzyma się ok10godzin idealnie, poźniej powoli powstają małe grudki. Ale jak dla mnie to naprawdę bardzo długo.

Cena:12zł
Pojemność: 3g
Moja ocena: 5/5

czwartek, 2 czerwca 2011

Książki na czerwiec

Nie wiem czy wiecie, ale uwielbiam czytać książki. Obecnie ze względu na masę obowiązków nie mam na to zbyt dużo czasu, ale staram się znaleźć na to trochę czasu. Kilka dni temu w moje ręce trafiła nowość "Makatka" Katarzyny Grocholi i Doroty Szelągowskiej.
Opis z ostatniej strony:
W rodzinnym kalendarzu czasem słońce, czasem deszcz, radość i rozczarowanie, kłótnie i kompromisy, ale zawsze panuje miłość.
Katarzyna Grochola i Dorota Szelągowska rozmawiają o szczęściu z dostawą do domu, zgniłych kompromisach, ludziach z papieru, o tym, jak prewencyjnie docenić, by nie zostać zdradzonym, oraz o tym, kiedy zaczynają się święta i kiedy kończy się świat...
Dwie generacje, dwa style życia. Łączą je więzy krwi, różnią życiowe doświadczenia, tęsknoty, niepokoje. Wspólnie zarażają pasją życia. 
Katarzyna Grochola matka Doroty, najpopularniejsza polska współczesna pisarka. Jej książki sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy. Laureatka nagród AS EMPIK-u oraz Bestseller Empik-u w kategorii literatura polska.
Dorota Szelągowska córka Katarzyny, dziennikarka, scenarzystka, projektantka wnętrz. Narzeczona dyrygenta i kompozytora Adama Sztaby, mama Antka.

W ciągu dwóch dni dotarłam do ok1/3 książki (a czytam tylko w autobusach) i boje się że lada moment przyjdzie chwila kiedy dotrę do ostatniej i pomyślę "dlaczego to już koniec?" Lubie Grocholę za to, że przypomina że istnieją w życiu głębsze wartości, za to że uczy żeby się nie poddawać, nigdy w życiu.  Za lekkość przekazu i podejście do życia. Uwielbiam. I za każdą nową książkę, którą wydaje. Szczerze polecam wszystkim miłośnikom Grocholi.

W planach na czerwiec są też:
- Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafon
- Pamiętniki wampirów - L.J. Smith
- Ogród kości - Tess Gerritsen

Baza pod cienie My Secret - recenzja

Bazę pod cienie z My Secret kupiłam pod koniec października minionego roku z myślą o nadchodzącym weselu. Nie miałam doświadczenia z tego typu produktami więc nie bardzo wiedziałam jaką firmę wybrać, w jakiej formie itd. Jako że miała być to pierwsza moja baza postanowiłam kupić jakąś względnie tanią, żeby nie załować jeśli by się nie sprawdziła.

Opis producenta:
Kremowa baza pod cienie
Przedłuża trwałość cieni, ożywia ich kolor, a dzięki delikatnie cielistej barwie wyrównuje koloryt powiek.

Używałam, próbowałam na różne sposoby, z różnymi cieniami i trochę, a nawet bardzo jestem rozczarowana. Konsystencja jest podobna do dosyć gęstego korektora. Pędzelek służący do aplikacji - dosyć miękki i elastyczny, da się nim bazę nałożyć, ale wygodniejsza byłaby wg mnie końcówka z taką gąbeczką jak w błyszczykach (sorry, nie wiem jak to nazwać;)). Produkt jak już pisałam gęsty, przez co po kilku użyciach ciężko wydostać go z opakowania, zgarnąć z boków.
A tak na temat: na moich oczach nie robi absolutnie nic. No może poza tym, że faktycznie wyrównuje kolor powieki, ale do tego możemy przecież użyć korektora, który napewno każda z nas posiada. Cienie jak wałkowały się bez bazy tak wałkują się i z nią. A jeśli nałożymy jej za dużo to nawet i jeszcze bardziej.
Co do ożywienia koloru - też żadnej rewelacji nie zauważyłam.
Cena ok10zł niby nie dużo, ale jednak na produkt, który na mnie nie działa nic - nie warto. Zauważcie że baza z Virtuala, która jest chwalona gdzie się da, również kosztuje ok 10zł, a efekty są nieporównywalne.
Nie kupię jej ponownie.

Pojemność: 6,5ml
Cena: 9,99zł
Moja ocena: 1/5

Podsumowanie maja

Maj minął mi nie wiadomo kiedy. Ledwie się zaczął a tu już mamy czerwiec.

Kilka dni temu zamieściłam moją denkową listę i zostaje ona aktualna na czerwiec. Udało mi się już wykończyć lakier sensique (bezbarwny) i antyperspirant fa (to już pisałam wcześniej). W tym miesiącu postanowienie odnoście nie kupowania dotyczy:
- cieni
- lakierów
- balsamów
- błyszczyków
- ...
czyli właściwie nic nie kupuje, bo wszystkiego mam póki co w nadmiarze. Jest mały wyjątek - wesele mojej rodzonej siostry, więc jedynie na tą okazję pozwolę sobie na coś małego + cień inglota 393.

Poza tym stawiam pierwsze kroki w "akrylowaniu" paznokci, jak wyjdzie coś przyzwoitego też się z wami podzielę:)